„Dextera Domini Fecit Virtutem”, czyli „Prawica Pańska moc okazała” to słowa, które znalazły się na obrazie Szymona Boguszowicza z 1620 roku. Bitwa pod Kłuszynem triumfalna dla Stanisława Żółkiewskiego stała się słynna w całej Rzeczpospolitej. Dla Rosjan tamte wydarzenia do dziś pozostają traumatyczne. Wejście polskich wojsk do Moskwy Rosjanie wciąż uważają za jedną z najciemniejszych kart w swoich dziejach.
Przygotowania do wojny
Wojna polsko-rosyjska trwała od 1609 roku, kiedy car Wasyl IV Szujski sprzymierzył się ze Szwecją przeciwko Polsce. Licząca około 30 tysięcy żołnierzy armia rosyjsko-szwedzka ruszyła pod Moskwę próbując przebić się przez polską blokadę tego miasta. W odpowiedzi na sojusz Moskwy i Sztokholmu polski król Zygmunt III Waza zwołał armię, która ruszyła na Smoleńsk.
Na początku czerwca armia rosyjsko-szwedzka pod dowództwem Dymitra Szujskiego (brata cara) oraz m.in. Jacoba de la Gardie (dowódca szwedzki) szła już na Smoleńsk chcąc powstrzymać Polaków najpierw na tym odcinku. Rosja liczyła, że siły polskie, które były częściowo rozporoszone na pograniczu polsko-moskiewskim, nie zdołają się zjednoczyć. Planowano zniszczyć wojska Żółkiewskiego, a następnie po kolei likwidować polskie oddziały na pograniczu i ruszyć na oblegany Smoleńsk.
Żółkiewski tymczasem rozkazał wszystkim siłom skoncentrować się pod Szujskiem. Sam hetman szedł ze swoją armią w kierunku Białej, gdzie znajdowały się oddziały pułkownika Aleksandra Korwina Gosiewskiego będące w trudnej sytuacji. Na wieść o nadciągającej polskiej armii, Rosjanie wycofali się jednak, a Gosiewski mógł ruszyć w drogę do Szujska. Tam dołączyły do nich dwa pułki Kozaków zaporoskich. Żółkiewski dotarł do Szujska 22 czerwca 1610 roku. Już następnego dnia zdecydował się na marsz na Carewo Zajmiszcze, gdzie Rosjanie przystąpili do budowy fortyfikacji. Polacy otoczyli Rosjan, lecz pod Carewo zbliżały się już wojska Dymitra Szujskiego. Walka w tym miejscu nie była dla Żółkiewskiego korzystna, toteż postanowił zaskoczyć Szujskiego, wyjść mu naprzeciw i wydać mu walną bitwę. Część wojska, głównie Kozacy i kilkaset jazdy, dla niepoznaki, pozostali pod Carewym Zajmiszczem. Zarówno Szujski, jak de la Gardie, byli pewni, że Żółkiewski wciąż oblega Carewo. To w tamtym miejscu zamierzali go dopaść. Żaden z nich nie spodziewał się Polaków pod Kłuszynem, gdzie wojska rosyjskie i szwedzkie rozłożyły obóz.
Bitwa pod Kłuszynem
Polska armia szła pod Kłuszyno nocą, a do tego wąską i błotnistą drogą, co sprawiło, że kolumna wojsk rozciągnęła się na około 6 kilometrów. Pod Kłuszyno Polacy dotarli 4 lipca 1610 roku około godziny 3:00 nad ranem, kiedy większość żołnierzy wroga jeszcze spała. Jak wspominał później Żółkiewski, gdyby cała polska armia dotarła pod Kłuszyno jednocześnie, mogłaby zaskoczyć wroga dosłownie w bieliźnie.
Polacy mieli przed sobą około 20 tysięcy żołnierzy rosyjskich oraz ponad 3 tysiące wojsk szwedzkich i najemników z różnych części Europy. Armia polska liczyła natomiast niespełna 6,5 tysiąca żołnierzy (Polaków i Kozaków).
Jeszcze przed nastaniem dnia Żółkiewski rozkazał zaatakować armię rosyjską. Jej złamanie niemalże gwarantowało, że Szwedzi od razu się poddadzą. Husaria szarżowała nawet dziesięć razy pod rząd sprawiając wrażenie, że jest jej znacznie więcej, niż w rzeczywistości. Polska armia, pomimo dużo mniejszej liczby żołnierzy, od początku miała nad Rosją zdecydowaną przewagę. Polacy byli dużo lepiej wyszkoleni i zaprawieni w bojach. Armia rosyjska składała się natomiast głównie z pospolitego ruszenia oraz chłopstwa. W końcu Rosjanie zostali zmuszeni do ucieczki. Większość wycofywała się nieładzie, próbując schronić się w pobliskim lesie, część skryła się w ufortyfikowanym obozie.
W tym czasie na lewym skrzydle trwała walka ze Szwedami. Początkowo Szwedzi wyposażeni w działa zadawali polskiej husarii spore straty. Nadejście polskiej piechoty z działkami odmieniła sytuację. Szwedzi musieli się cofnąć, a jazda zyskała potrzebne miejsce dla rozwinięcia szarży i skutecznego ataku. W końcu wojska szwedzkie zaczęły wycofywać się do swojego obozu.
Żółkiewski nakazał powrót wszystkim polskim siłom, które goniły jeszcze za wrogiem. Hetman przygotowywał się do drugiej fazy bitwy. Nakazał wówczas okrążyć obydwa obozy nieprzyjaciela. Szwedów poinformowano, że zostaną wypuszczeni, jeśli żołnierze przyrzekną, że nigdy już nie będą walczyć przeciwko Rzeczpospolitej. Zgodzili się. Cześć Szwedów oraz ich najemników przeszła wówczas na służbę w polskiej armii.
Dymitr Szujski, na wieść o kapitulacji Szwedów, opuścił po cichu swój obóz i uciekł w las. Podobnie uczynili pozostali dowódcy rosyjscy. Wojska Żołkiewskiego ruszyły za nimi zadając liczne straty. W porzuconym obozie rosyjskim pod Kłuszynem Polacy odnaleźli liczne bogactwa, w tym prywatne uzbrojenie Szujskiego, jego karetę oraz 30 chorągwi wroga.
W bitwie pod Kłuszynem zginęło pomiędzy 100 a 300 żołnierzy polskich oraz 8 tysięcy Rosjan i Szwedów.
Po bitwie pod Kłuszynem wojska hetmana Żółkiewskiego wróciły pod Carewo Zajmiszcze, gdzie skłoniono Rosjan do kapitulacji. Z powodu klęski pod Kłuszynem, Wasyl IV został zdetronizowany. Dwa lata później złożył w Warszawie hołd królowi Zygmuntowi III Wazie.
Polakom, zwycięstwo nad wojskami Szujskiego otworzyło drogę do Moskwy, gdzie 27 sierpnia tego samego roku, polski królewicz i przyszły król, Władysław Waza został koronowany na cara Rosji.
Jak pisał prof. Mirosław Nagielski w książce „Hetmani Rzeczypospolitej Obojga Narodów”: „Batalię pod Kłuszynem rozegrał Żółkiewski po mistrzowsku. Z konsekwencją realizował przyjęty plan operacji, biorąc pod uwagę jego wiek (63 lata), zły stan zdrowia i czas trwania starcia (około 5 godzin), dowodzenie jego należy ocenić bardzo wysoko. Nie tylko bowiem narzucił przeciwnikowi miejsce i czas walki, ale umiejętnie wprowadzając oddziały do boju, bez przerwy kontrolował sytuację. Zwycięstwo jego nad czterokrotnie silniejszym przeciwnikiem wyraźnie kontrastowało z niepowodzeniami armii królewskiej pod Smoleńskiem, dlatego starano się je pomniejszyć, a olbrzymi sukces wojskowy jak i polityczny tej operacji docenili dopiero historycy”.
Czytaj też:
Michał Korybut Wiśniowiecki. Odszedł młodo "modląc się gorąco o zwycięstwo nad Turkami"Czytaj też:
Jan Olbracht. Niewykorzystany potencjał polskiego władcyCzytaj też:
Bitwa pod Warką. Wspólny triumf Lubomirskiego i Czarnieckiego